Ze specjalną dedykacją dla Huberta i jego współlokatorek oraz dla Żuka!
Wracając z ferii w Austrii (które niebawem też opiszę, ponieważ odkryłam bardzo korzystny cenowo sposób na ich spędzenie), uznałam, że czas najwyższy podzielić się z Wami wrażeniami z Londynu (w końcu minął już ponad miesiąc od powrotu i niektóre wspomnienia mogą powoli się zacierać). Prawdopodobnie wielu z Was już tam było i wyrobiło sobie własną opinię (tych zapraszam do dyskusji i podzielenia się własnymi uwagami), ale podejrzewam, że jest grupka osób, która jeszcze okazji nie miała (tym być może przydadzą się moje skromne wskazówki). A odwiedzić Londyn na pewno warto, zwłaszcza jeśli odczuwamy niewyjaśnioną, sporą dozę sympatii do kultury i historii brytyjskiej (jak, na przykład, ja ;)). Jednak jeśli ową sporą dozę sympatii odczuwamy do zakupów i mody, do musicali, do nierozwiązanych historii kryminalnych czy do dobrego piwa, też znajdziemy tam coś dla siebie! Zatem zaprasza do lektury. Enjoy!
Z kwestii praktycznych: jak tam się dostać? Cóż, nic prostszego i tańszego! Ryanair i Wizzair latają tam z Polski (z róóóóżnych miast) kilka razy dziennie i oferują loty nawet od 30zł w jedną stronę. Takie tanie połączenia dostępne są z reguły na miesiąc (do półtora miesiąca) przed wylotem, więc chyba lepiej poczekać chwilę niż kupować z dużym wyprzedzeniem (choć i wtedy nie wydacie więcej niż 200zł). Oczywiście jest to cena tylko z bagażem podręcznym (który w Wizzairze został dosyć istotnie zmniejszony!). Droższy niż sam lot zaś może okazać się dojazd z lotniska do centrum miasta i tu bilety warto kupować na długo przed, ponieważ tylko wtedy mogą być naprawdę tanie. Połączenia już od 2 funtów oferuje Easybus, ale jak już wspomniałam, trzeba je rezerwować bardzo szybko! Normalna cena, jeśli bilet na autobus do miasta kupicie na lotnisku to około 10 funtów w jedną stronę. Zatem jeśli wiecie, kiedy dokładnie lecicie, opłaca się jak najprędzej wykupić transport z i na lotnisko.
Gdzie spać? Jeśli nie mamy tam znajomych (ukłon w stronę Huberta, Irminy i Ady) lub nie korzystamy z couchsurfingu, na pewno znajdziemy w Londynie hostel w miarę dobrej cenie, niedaleko centrum. Zapłacimy za niego około 40-50zł w dormie (chyba najlepiej szukać na hostelbookers.com, ale może ktoś znalazł coś jeszcze tańszego?). Naturalnie pokoje prywatne kosztują więcej, ale też można trafić na fajne okazje (na hotel4free.pl często pojawiają się różne promocje hotelowe w Wielkiej Brytanii).
Zatem na dojazd i nocleg wbrew pozorom nie wydamy fortuny. Pewnie zapytacie, czemu w takim razie mówi się, że Londyn jest taki drogi? Otóż prawdziwym koszmarem dla naszego, polskiego portfela będą ceny za wstępy do różnych atrakcji (nawet po zniżce dla studentów) oraz transport po samym Londynie. Te pierwsze opiszę poniżej, teraz tylko zaznaczę, że warto kupować je przez internet i z wyprzedzeniem, wtedy z reguły są tańsze! A co się tyczy komunikacji miejskiej - jednorazowy przejazd przy zakupie karty Oyster "Pay as you go" to 2 funty, czyli w przybliżeniu 10zł. Bilet tygodniowy to ponad 30 funtów czy około 150zł. Jeśli jednak nie przeszkadza Wam spacerowanie w dużej ilości i wybierzecie hostel/hotel blisko centrum, tak naprawdę nie będziecie musieli nic wydawać na komunikację miejską, bo wszędzie można dojść.
I najważniejsze: co zobaczyć? Nie wiem, ile czasu wystarczy, by w pełni odkryć Londyn, ale tydzień to zdecydowanie za mało! Może mówię z perspektywy osoby szczególnie zainteresowanej tym miejscem, ale wydaje mi się, że stolica Zjednoczonego Królestwa ma do zaoferowania dużo więcej niż Big Ben. Co nie oznacza, że nie warto obejrzeć tych najbardziej znanych miejsc jak właśnie Pałac Westminsterski czy Opactwo Westminsterskie, położony niedaleko nich Pałac Buckingham lub London Eye (aczkolwiek podobno przejażdżka nim nie znajduje się na liście must-do w Londynie), bo oczywiście warto! Chcę tylko zasugerować, by może poszukać mniej konwencjonalnych szlaków. Osobiście miałam świetny spacerownik, o którym już chyba wspominałam na stronie na Facebooku ("Londyn. Historia. Mity. Tajemnice."), dzięki któremu odkryliśmy Londyn od trochę mniej znanej strony wąskich uliczek, tajemniczych zaułków i mrocznych historii, skrywanych nawet w tych najbardziej turystycznych miejscach, jak Westminster. Ale naturalnie, zależy co kto lubi. Skoro jesteśmy już przy Westminsterze, to poza jego najbardziej znanymi atrakcjami, wspomnianymi wyżej, warto odwiedzić Churchill War Rooms, czyli bardzo ciekawe, duże i interaktywne muzeum opowiadające zarówno historię samego Churchilla, jak i jego podziemnego centrum nawigacji. Wstęp to chyba 13 funtów ze zniżką studencką, trochę więcej bez zniżki. Niestety, jak pisałam wyżej, dosyć drogo, ale można tam się zasiedzieć naprawdę długo!
Nieopodal tych najpopularniejszych atrakcji leży Belgravia, ekskluzywna dzielnica Londynu, która poza swoją elegancją może także pochwalić się mroczną i niewyjaśnioną dotąd historią morderstwa, w której główny podejrzany, Lord Lucan zniknął bez śladu (więcej można dowiedzieć się o tym w pubie The Plumbers Arms), a także przeuroczym pubem Grenadier położonym w jednym z zaułków dzielnicy.
Inne ciekawe historie i czarujące miejsca skrywają ulice Mayfair (czyli okolice słynnego Hyde Parku i Marble Arch), lecz nie te najbardziej ruchliwe, a ukryte bardziej w głębi dzielnicy. Można tu znaleźć między innymi najbardziej nawiedzony dom w Londynie, czyli obecnie księgarnię Maggs Bros, a także Mount Street Gardens, malutki park o niesamowitej (sama nie wiem czemu) atmosferze.
Nie zapomnijcie się przejść też po kolorowym Camden Town, czyli podobno dzielnicy artystów, zwłaszcza alternatywnych. My chodziliśmy tam codziennie w drodze do metra i za każdym razem, jak szliśmy tamtędy mówiłam: "Ale mi się tu podoba!"
Wracając bliżej centrum Londynu - z tych bardziej znanych atrakcji mi bardzo podobały się okolice Tower i Tower Bridge (odkryliśmy tam między innymi miejsce, gdzie kręcone były sceny z "Harry'ego Pottera" z Ulicy Pokątnej, miejsce dawnych egzekucji, dosyć złowieszczą, bo ozdobioną trzema czaszkami bramę do jednego z kościołów plus świetny widok na City z perspektywy krętych uliczek). Do samego Tower też trzeba koniecznie wejść, bo mimo dosyć drogiego wstępu (ok. 15 funtów), można tam spędzić chyba cały dzień!
Gdzie jeszcze warto się wybrać? Cóż, żal nie skorzystać z faktu, że wstępy do wielu muzeów w Londynie są za darmo, np. National Gallery (bardzo fajne - dla mnie, zupełnego laika!), Tate Modern czy Natural History Museum. Z tych trochę droższych opcji - nam, mimo tłumu turystów, bardzo podobało się Muzeum Madame Tussauds, choć kosztuje naprawdę sporo (ok. 25 funtów). Jeśli ktoś zaś jest fanem trochę bardziej żywych aktorów, proponuję wybrać się musical w West Endzie (my byliśmy na słynnych "Les Miserables")
Jak zauważyliście pewnie, wena mi się skończyła, więc na dziś to tyle (zaczęłam pisać rano, a kończę o 22:00)! Niestety wielu miejsc nie opisałam, ale może sami je odkryjecie, jak tam pojedziecie. Z resztą i tak nie dałabym radę oddać całego czaru Londynu :)
http://1.bp.blogspot.com/-a7xswVUjzOc/URqprO5ThDI/AAAAAAAACNY/vjCjZntWMhA/s1600/PC280981.JPG Fajna stylowa Asia!
OdpowiedzUsuń