sobota, 30 marca 2013

A na narty do Austrii!

Zainspirowana pogodą za oknem i prawie bożonarodzeniowym klimatem uznałam, że choć to nie sezon, czas podzielić się z Wami moim (odkrytym w tym roku) pomysłem na narty. Na pewno spodoba się on tym, którzy nie mają samochodu (albo których autka nie nadają się na zbyt długą podróż) i chcą w miarę łatwo i szybko dostać się na jedne z najpiękniejszych austriackich (a pewnie i światowych) stoków. Ci z samochodem pewnie zostaną przy swoich czterech kółkach, ale jeśli nie wybieramy się większą grupą, wariant opisany poniżej może im wyjść trochę taniej (zwłaszcza biorąc pod uwagę rosnące ceny paliw, winiety itd.). Wbrew pozorom także nie wiąże się on z milionem przesiadek (tylko z jedną, całkiem wygodną!). Jeśli zaciekawiło Was to, zachęcam do lektury!


Na wstępie muszę zaznaczyć, że narty to moja wielka miłość, więc wybaczcie mi nadmiernie emocjonalne opisy i zachwyty na stokami. Ale przejdźmy do rzeczy...

Otóż w tym roku nie miałam niestety tyle czasu na zimowe szaleństwo, ile chciałabym mieć i w pewnym momencie wręcz porzuciłam myśl o wyjeździe na zagraniczne stoki, ponieważ bez samochodu ani rusz. Jednak mój chłopak, którego nauczyłam jeździć na nartach kilka lat temu, wykazał tak niesamowitą wolę wyjazdu, że przekonał mnie, by jednak jechać. Wypady zorganizowane nie wchodziły w grę (w poprzednim sezonie byliśmy nota bene na Ukrainie, gdzie są całkiem przyzwoite stoki, choć trochę zbyt krótkie), zatem trzeba było znaleźć alternatywę. Na początku myślałam, że po prostu wybierzemy się gdzieś w Polskę, ale z racji tego, że jestem niepoprawną optymistką i kocham austriackie stoki, stwierdziłam, że spędzę chwilkę szukając czegoś sensownego. Oczywiście nie mogłam znaleźć niczego, co nie wiązałoby się z bardzo długą, skomplikowaną i dosyć drogą podróżą. Zrobiłam zatem to, co robię z reguły planując wyjazdy, kiedy nie mogę niczego sensownego znaleźć i wpisałam w Google "free ski shuttle from Salzburg" (w okolicach Salzburga znajdują się jedne z moich ulubionych stoków). Mówiłam, że jestem niepoprawną optymistką? Ku mojemu zaskoczeniu wujek Google coś znalazł! To coś okazało się być ofertą darmowego (tak, tak, zupełnie za free!) codziennego transportu na stoki we Flachau (ok. 70km od Salzburga) w obie strony z Salzburga (wystarczyło mieć ski pass). Wyjazd o 8 rano, powrót o 16, czyli cały dzień na stoku. W ten sposób otworzyły się przede mną nowe możliwości!

Salzburg Flachau Ski Shuttle to darmowy ski bus, działający w sezonie, to znaczy od grudnia do marca, zapewniający darmowy przejazd z centrum Salzburga na stoki w rejonie Ski Amadé, Salzburger Sportwelt, od strony miejscowości Flachau. Tutaj zamieszczam link do ulotki zawierającej szczegóły przejazdu na sezon 2012/2013: http://www.salzburg.info/bdb02_sehenswertes/snowshuttle_folder2012.pdf (wyjazd z samego rana i powrót o 16, czyli wtedy, gdy zamyka się większość wyciągów). Muszę dodać, że a autobusie jest przewodnik (przesympatyczny Szkot, mówiący chyba w 10 językach), który zapewnia wszelką pomoc, łącznie z zaopatrzeniem nas w mapki i kupieniem skipassów, przez co nie musimy stać potem w kolejce.

Korzystając z tej oferty mogliśmy zarezerwować nocleg w Salzburgu, co kosztowało mniej niż w samym Flachau czy innych narciarskich wioskach oraz dojazd do Salzburga był dużo łatwiejszy. Wystarczyło wsiąść w Polskiego Busa (w sezonie sprzęt narciarski przewożą za darmo), wysiąść w Wiedniu i stamtąd złapać pociąg do Salzburga (kursują bardzo, bardzo często). Koszt przejazdu do Wiednia zależy od tego, jak dużo wcześniej go bookujecie, nas wyniósł ok. 90zł w obie strony, ale może być jeszcze taniej (nawet ok. 60zł). Cena biletu kolejowego z Wiednia do Salzburga wynosi już trochę więcej, tzn. od 40 do 50 euro w obie strony (zależy czy załapiecie na promocję u austriackiego przewoźnika Oebb - bilet w jedną stronę kosztuje wtedy 19 euro; jeśli nie, kupcie bilet u konkurencji, czyli Westbahn - 25 euro w jedną stronę). Przejazd pociągiem w Austrii to sama przyjemność, nie ma problemu ze sprzętem).

Noclegi w hostelach w Salzburgu nie należą do najtańszych, ale można liczyć na różne promocje hostelowo-hotelowe (jeśli chodzi o Austrię, warto poza standardowymi portalami, sprawdzać stronę www.tiscover.com - można trafić na fajne promocje). W dormie to ok. 50zł-60zł od osoby najtańszy, pokoje prywatne są już dużo droższe. Radzę też wybrać hostel stosunkowo blisko centrum miasta, żeby rano nie iść długo do autobusu. Plus wieczorem można wtedy wyjść na miasto (Salzburg jest bardzo urokliwy).

A teraz do meritum, czyli słówko o samych stokach. Jak już wyżej wspominałam, region Ski Amadé oferuje kilkaset kilometrów przepięknych tras. Oczywiście bez samochodu nie zjedziemy ich wszystkich i korzystając z Salzburg Flachau Ski Shutte będziemy czasowo ograniczeni, ale myślę, że to wystarczy, by dobrze się najeździć (zwłaszcza jeśli jedziemy tylko na tydzień). Głównie spędzimy czas pewnie na stokach Griessenkareck, który schodzą do miejscowości Flachau z jednej strony i miejscowości Wagrain z drugiej. Osobiście uwielbiam złotą trasę Hermanna Maiera oraz trasę o wdzięcznej nazwie "Flying Mozart" - na obu można się fajnie rozpędzić, choć w sezonie trzeba uważać na tłumy innych narciarzy. Poza tym jednak od sezonu 2013/2014 z Griessenkareck kursować będzie gondola na sąsiednią górę, czyli Graffenberg, na której też można się świetnie pobawić (na razie można dojechać na nią tylko skibusem spod dolnej stacji Achter Jet lub Flying Mozart, co zajmuje chwilę - gondola znacznie skróci ten przejazd). A przerwie między zjazdami polecam Apfelstrudel w polewie waniliowej - nigdzie nie smakuje tak, jak na stoku! 

Jeśli chcemy w pełni skorzystać z dobrodziejstw Salzburger Sportwelt, można wykonać inny myk, a mianowicie dojechać do Salzburga, z Salzburga wsiąść w Free Ski Shuttle i znaleźć zakwaterowanie już w Flachau, Wagrain lub Alpendorf (lokalne ski busy też są oczywiście darmowe).

Jadąc w wyżej przedstawiony sposób możemy zrobić sobie także krótką przerwę na zwiedzanie Wiednia, który zimą jest szczególnie urokliwy. Jeśli się na to zdecydujecie, radzę wcześniej sprawdzić, gdzie możemy oddać narty na przechowanie, ponieważ zwiedzanie Wiednia na nartach (a co gorsza z nartami na plecach) to nie najlepszy pomysł!

Poniżej kilka zdjęć, które jednak nigdy nie oddadzą cudownych widoków i co ważniejsze, najwspanialszego uczucia jazdy na nartach!












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz